Męskim okiem : Fusion vs. Shark


Wiele to ja w życiu nie mam do powiedzenia. Ale może tym razem jednak mi się uda. Nie żebym miał tak całkiem pusto w głowie- chyba. Mam żonę- to chyba wiele wyjaśnia. To oszczędne babsko, wiecznie narzekające na ceny i jakość moich ulubionych marek w końcu „przekonało” i mnie do szukania alternatyw na tym polu. Nie no – baba trochę racji miała jak się okazało, co z wielkim bólem i wielką pizzą musiałem przyznać.



Od lat kupowałem produkty Gillette- jak większość facetów. Z tą marką porobiło się tak, że nie nadążałem zajechać jednej maszynki a już pojawiały się jej nowe wersje. No ta z wibratorkiem to mnie przeraziła… Ale oczywiście ją kupiłem- bo to taka marka, taka rzecz – no trzeba to po prostu mieć. Co do prawdy najprawdziwszej mojej żony- okazało się że maszynka pod marką własną Lidla Cien Shark jest równie dobra, jak nie lepsza. Kurdęęę – okazała się o niebo lepsza! Ostrza nie tępią się tak szybko jak w Gillette- porównawczo Gillette pociągniemy miesiąc a Cien Shark nawet dwa miesiące i to przy goleniu również całej głowy. No i jest cięższa- lepiej nią się manewruje „tam” gdzie chcemy się ogolić. Te takie gumiaki na ostrzu – że niby tam aloes czy inne ślimaki w Gillette to dla mnie jakaś porażka, znikają po drugim użyciu, a później nie dość że dziwnie wyglądają, to niepłaska ich powierzchnia deczko przeszkadza.

Cena ostrzy wymiennych Gillette  jest przerażająca – bo to około 50zł (w promocji) za 4 sztuki, przy czym ceny dopiero co nieco spadły. Gdy wypuszczany jest na rynek nowy model – ostrza do niego są sporo droższe.
Cena 4 ostrzy wymiennych do Cien Shark to 20zł bez promocji.





Obie maszynki są 5-cio ostrzowe, z ruchomymi głowicami. Gillette przerobiłem już kilka wersji- zdarzało się że uchwyt się wyrabiał, trudno było zamontować nowe ostrze, bo się to kupy nie trzymało- gdy Cien Shark używam już z 12 ostrzem. No wiem. Zdarzają się partie gorsze i lepsze każdego produktu… Nie miałem zatem szczęścia do Gillette. Za to do Cien Shark oboje z żoną nie mamy zastrzeżeń. Od dwóch lat używamy Cien Shark – „nadaje się również dla wrażliwców , nie szarpie, nie rwie , nie drapie” jak to skwitowała żona. Nie ciągnie i nie szarpie nawet przy goleniu pod włos. Jest to naprawdę godny uwagi produkt. Samą maszynkę z jedną „główką” kupimy za 16zł (cena regularna). 


Komentarze

  1. Muszę zwrócić uwagę następnym razem w sklepie - wygląda na to, że świetny produkt w niskiej cenie - dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. na tydzień starcza jeden nóż - to kiepsko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jeden wkład na ogolenie jednej nogi, drugi na drugą (jestem kobietą). Niestety na przestrzeni lat ich jakość się pogorszyła a zgłoszenia do Lidl nic nie dają bo ich "Dział Zapewnienia Jakości" nie stwierdził nieprawidłowości. Ciekawe tylko czy osoby odpowiedzialne za ten dział goliły się tą maszynką czy w jaki inny sposób ją testowali. Szczerze porównałam ją z Gillette Fusion i jest duża różnica. Te z Lidla mają zbyt grube ostrza i zbyt blisko siebie co utrudnia wypłukanie włosów. Mój ojciec również stwierdził spadek jakości tych ostrzy więc jest coś na rzeczy. Ja jednak wrócę do Gillette bo póki co to najlepsze maszynki jakie miałam przyjemność używać a wkłady można kupić przez internet za niewielkie pieniądze (oryginały w zbiorczym opakowaniu). Niestety w tym przypadku maszynka z Lidla nie jest wcale tak ekonomiczna bo jedno golenie kosztuje mnie 10zł a Gillette wystarcza mi na miesiąc.

      Usuń
  3. Uwielbiam te maszynki z Lidla (a jestem kobietą). Stosunek ceny do jakości jest według mnie rewelacyjny. Przerobiłam już niezliczoną ilość "markowych" maszynek i na niemal wszystkich się zawiodłam ostatecznie, przepłacając oczywiście kupę hajsu, zaś te z Lidla są u mnie na stałym wyposażeniu już trzeci rok.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz